Wędrówka lutego.
Mroźny miesiąc luty, idzie podkuć buty.
Ze swoimi kozakami, kroczy cicho między nami,
i do szewca już pomyka, podkuć buty szybko zmyka.
No a dzieci wciąż czekają i nadzieję wielką mają,
na prószący z nieba śnieg i po śniegu szybki bieg.
Na ślizg fajny na swych sankach i białego cud bałwanka.
Jednak luty, ten nasz luty, który poszedł podkuć buty,
tak się zmęczył tą podrożą, że pod starą usiadł gruszą,
a sen wielki wnet go zmorzył i pod drzewem się położył.
Dzieci ciągle wyglądały, gdzie ten luty biały cały,
jednak luty nie nadchodził, mrozu z sobą nie przywoził.
A nasz miesiąc się obudził, popatruje, szuka ludzi.
"Znaleźć szewca!"- panikuje - "Buty podkuć potrzebuje.
Potem wrócę już z mrozami i zabawą i śnieżkami".
Luty znalazł czego szukał i do szewca prędko puka,
prosi szybko o podkucie w prawym oraz lewym bucie.
"Podkuć mogę ja Ci buty, to nic nie da, drogi luty.
Chyba trochę się spóźniłeś oraz w około nie patrzyłeś.
wiosnę piękną teraz mamy, no i tego się trzymamy".
Biedny luty się zasmucił, aż butami prawie rzucił.
"Na nic teraz Twoje żale, musisz przestać spać tak stale.
Dzieci długo już czekały, śniegu jednak nie dostały.
Wszytko napraw już za roczek i do tego zróbmy kroczek.
Tobie buty ja podkuję, no i wreszcie przypilnuję,
wiec na czas wtedy zjawisz, z dzieci ładnie się pobawisz".
"Zgoda na to." - rzecze luty, który poszedł podkuć buty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz