środa, 30 stycznia 2019


Bałwankowy bal. 

Hen tam w oddali, hen tam daleko,
może za górą, może za rzeką,
mieszka dziewczynka w chatce z drewienka,
i na śniegowe pola dziś zerka. 
W środku jest ciepło, nie marzną uszy,
a tuż za oknem, śnieżek wciąż prószy. 
Mruży Zosieńka oczka swe małe, 
a tam w oddali dziwy wspaniałe. 
Białe bałwanki tańczą radośnie, 
aż małej Zosi serduszko rośnie. 
Wciąż się kołyszą w płatkach śniegowych, 
śliczne bałwanki nie tracą głowy.
Cudnie wirują, tańczą do koła, 
a śnieżek pada, przyjaciół woła. 
Wszystkie zwierzęta z lasu tańcują,
 i z bałwankami dziś się radują.  
To bal jest śnieżny, to bal zimowy, 
który przyprawia o zawrót głowy. 
Śniegowe ludki Zosię wołają
 i do zabawy ją zapraszają.
Wołają cicho; "Zosiu kochana, 
zatańcz dziś z nami, zatańcz do rana". 
A Zosia chętnie by potańczyła,
 lecz nagła senność już ją zmorzyła. 
Uśmiech leciutki jest na jej twarzy,
i bałwankowy bal jej się marzy.