Bałwankowy bal.
Hen tam w oddali, hen tam daleko,
może za górą, może za rzeką,
mieszka dziewczynka w chatce z drewienka,
i na śniegowe pola dziś zerka.
W środku jest ciepło, nie marzną uszy,
a tuż za oknem, śnieżek wciąż prószy.
Mruży Zosieńka oczka swe małe,
a tam w oddali dziwy wspaniałe.
Białe bałwanki tańczą radośnie,
aż małej Zosi serduszko rośnie.
Wciąż się kołyszą w płatkach śniegowych,
śliczne bałwanki nie tracą głowy.
Cudnie wirują, tańczą do koła,
a śnieżek pada, przyjaciół woła.
Wszystkie zwierzęta z lasu tańcują,
i z bałwankami dziś się radują.
To bal jest śnieżny, to bal zimowy,
który przyprawia o zawrót głowy.
Śniegowe ludki Zosię wołają
i do zabawy ją zapraszają.
Wołają cicho; "Zosiu kochana,
zatańcz dziś z nami, zatańcz do rana".
A Zosia chętnie by potańczyła,
lecz nagła senność już ją zmorzyła.
Uśmiech leciutki jest na jej twarzy,
i bałwankowy bal jej się marzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz